30 stycznia, 2018

Niewolnik pożądania - cz.1


Za każdym razem nim to zrobili lubili grać w swego rodzaju grę słowną. Myśl o tym jak będzie wyglądało ich spotkanie, wspólne fantazje o tym co może się wydarzyć, czego pragną, jaki nowy element można dodać do tej gry wywoływało w nich a przede wszystkim w nim ogromne podniecenie. Często wydarzenie to poprzedzało szereg przygotowań np: wizyta u fryzjera, u kosmetyczki czy w solarium. Niemal rytuałem było kupowanie przez nią nowej seksownej bielizny i podkreślanie, że zakup ten był tylko dla tego drugiego. Poza tym bieliznę mógł podziwiać dopiero wtedy gdy była z innym. Rutyną stało się również całodzienne przygotowywanie do tej ważnej chwili począwszy od depilacji a na ubieraniu skończywszy.
Duch - CC BY-NC-SA 3.0
Duch - CC BY-NC-SA 3.0
- Kochanie, naprawdę jesteś pewien, że znów tego chcesz? - Spytała z przekąsem kładąc stopę na jego kroczu.
- Bardzo chcę - odparł patrząc jej głęboko w oczy.
- Ok, w takim razie porozmawiajmy o tym czego ewentualnie nie chciałbyś żebym z nim robiła - ciągnęła dalej pochylając się niby przypadkiem tak, by zobaczył co kryje jej dekolt.
- Pozwalam ci z nim na wszystko - mówił czując jak sztywnieje mu członek.
- Na wszystko? A całować się z nim mogę? - Śmieje się pokazując rząd białych zębów.
- A chcesz? - Podniósł brwi.
- Wiesz, podobno dziwki nie całują się ze swoimi klientami. Ale ja chcę, mimo iż jest to tak bardzo osobiste. Może właśnie dlatego tego chcę - przekonująco tłumaczy.
- Rób co chcesz - wymamrotał z iskrą w oczach.
- Żeby mnie posuwał bez prezerwatywy też pozwoliłbyś?
- Pozwalam.
- A powiedz mi co ty w tym czasie będziesz robił? - Mówi aksamitnym głosem.
- Będę się przyglądał.
- Tylko przyglądał? Nie dołączysz do nas? Nie wierzę.
- Chyba wolę tylko na was patrzeć. A ty jak byś chciała?
- Ja? Sama nie wiem. To zależy jak mi z nim będzie i jak ty się będziesz zachowywał mój psie.
- Czujesz jak mi stoi? Mam nadzieję, że dla niego założysz jakąś seksowną kieckę a nie spodnie jak teraz - mówi gładząc palcem jej stopę.
- Uhmm - potwierdziła kiwając głową. - Czy sam na sam też będę mogła z nim być?
- Jak to sam na sam? - Pytał udając zdziwienie.
- Normalnie. Podczas gdy będę się z nim kochać poproszę cię na przykład, żebyś wyszedł na piętnaście minut do drugiego pokoju.
- Czemu mam wychodzić z pokoju?
- Temu żebym się poczuła swobodnie przez jakiś czas. Pozwolę ci nie zamykać drzwi żebyś mógł dobrze wszystko słyszeć. Albo inaczej się zabawimy, zawiążę ci oczy i ...
- Chcę byś miała z nim super orgazm - przerwał jej w pół zdania.
- O to się nie martw z pewnością będę miała - rzuciła dosadnie.
- Pragnę byś mnie upokarzała przy nim.
- Upokarzała słownie czy fizycznie ?
- I tak i tak.
- Czyli co, mówić na głos do niego jak mi z nim dobrze i jakiego ma wielkiego, super kutasa?
- Tak.
- I że tylko jego fiut może mnie zaspokoić a twój nie.
- Tak - przytakiwał głową.
- A gdybym ci kazała pieścić jego jądra gdy będę go ujeżdżać, zrobisz to?
- Jak pieścić, ręką?
- Jak ci każę. Ust nie wykluczam.
- No nie wiem - zawahał się.
- Tak czy nie? - Żachnęła marszcząc groźnie czoło.
- Tak.
- Dobrze. Zorganizuj spotkanie w jakimś dobrym hotelu - zakończyła.


Autor:  Czytelniczka bloga

Grafika: Duch

Tekst opowiadania wraz z ilustracją są objęte prawem autorskim. Wolno kopiować, rozpowszechniać na warunkach, które są zamieszczone Tutaj:



17 stycznia, 2018

A miała to być niespodzianka


Bardzo lubię gotować. Gdy tylko czas mi na to pozwala oddaję się wtedy szaleństwom w kuchni. Gotuje różności, eksperymentuje, piekę różne ciasta. Myślę, że większość kobiet lubi takie zajęcie. I każda taka kobieta ma swojego wielbiciela i amatora jej kulinarnych wariacji. Takim właśnie oddanym amatorem i wielbicielem jest mój mąż Romek. A już w szczególności na domowe wypieki. Nie znam większego łasucha wśród mężczyzn, który by tak przepadał za słodyczami. Pomyślałam sobie, że miło by było gdybym zrobiła mu niespodziankę i dla niego upiekła ciasto drożdżowe z serem, które on tak bardzo lubi. Ponieważ w naszym wspólnym życiu bardzo rzadko zdarzają się nam takie dni, w których mogę rozpieszczać podniebienie mojego męża, czekałam na odpowiednią chwilę. I wreszcie nadszedł taki dzień.
Obudziłam się wcześnie rano, jak zwykle zresztą. Był to jeden z tych cudownych poranków, w których możemy wspólnie trochę dłużej poleżeć w łóżku, poleniuchować, a czasem oddać się miłosnym igraszkom. Zapowiadała się piękna pogoda. Słońce zaczynało leniwie zaglądać do naszej sypialni. Leżałam w łóżku obok Romka i patrząc na niego, na jego twarz pogrążoną w głębokim śnie, myślałam co i jak mu powiedzieć, aby na jakiś czas wyszedł z domu. Zdawałam sobie z tego sprawę, że nie będzie to takie łatwe, bo czasem, gdy ma wolny dzień i nie musi iść do pracy, to wtedy oddaje się błogiemu lenistwu. Musiałam coś wymyślić, aby na jakiś czas pozbyć się go z domu. I nagle przyszło mi coś do głowy, ale najpierw...
Wstałam i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam letnią rozpinaną z przodu sukienkę i poszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie i zaparzyłam kawę. Gdy miałam już wszystko przygotowane, ułożyłam ładnie wszystko na tacy i poszłam do sypialni. Romek jeszcze spał. Pocałunkiem obudziłam go na dzień dobry. Uśmiechnął się, pocałował mnie, a widząc tacę ze śniadaniem, zapytał:
- A co to za okazja?
- Nie ma żadnej okazji- odpowiedziałam z uśmiechem. Szczerze rozbawiło mnie jego zaskoczenie, że podałam mu śniadanie i kawę do łóżka. Wspólnie zjedliśmy posiłek, śmialiśmy się, rozmawialiśmy o wszystkim, miło spędziliśmy ten poranek. Po śniadaniu poprosiłam Romka, aby wyszedł z psem na spacer. Zazwyczaj ja to robię, ale tym razem miało być inaczej. On rzadko wychodzi z psem, ale gdy już wyjdzie to wiem, że do domu nie wróci tak szybciutko. Początkowo nie podobał mu się ten pomysł, bo jak zwykle, nie chciało mu się wychodzić z domu. Ale po chwili wahania jednak się zdecydował i powiedział:
- No dobrze kochanie, pójdę.
Ucieszyłam się gdy to usłyszałam, bo pomyślałam, że w spokoju zrealizuję mój plan. Gdy wyszedł z domu szybko zabrałam się do pracy. Chciałam zdążyć przed jego powrotem. Już sama myśl o tym, że będę robić coś dla niego, przyprawiała mnie o mały dreszczyk emocji. Bo uwielbiam robić mu niespodzianki, mam ogromną przyjemność i radość z tego. Szybko się uporałam z przygotowaniem wszystkich składników. Gdy zaczęłam wyrabiać ciasto, zobaczyłam Romka w drzwiach kuchni. Zaskoczył mnie bardzo, bo miałam nadzieję, że będzie trochę dłużej na tym spacerze. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
- Już wróciłeś? - spytałam próbując jakoś odwrócić jego uwagę od tego co akurat robiłam. On jednak dziwnie patrzył na mnie. Pomyślałam sobie ,,no tak, a miała to być niespodzianka,,. Kiedy zobaczyłam jak patrzy na moje ręce posklejane ciastem, zrozumiałam, że chyba się domyślił dlaczego chciałam się go pozbyć z domu.
Ciarki przeszyły mnie całą, bo nie wiedziałam tak do końca, dlaczego tak szybko wrócił. Przecież nawet dwadzieścia minut nie minęło. Stał w drzwiach i nic nie mówił tylko patrzył i patrzył. Odwróciłam się od niego i dalej wyrabiałam ciasto. Kiedy znów na niego spojrzałam zobaczyłam jego zadumaną minę. Trochę się zaniepokoiłam i nieśmiało zapytałam:
- Czy może coś się stało? Znowu nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie i na to, co robiłam. Po chwili podszedł do mnie, objął mnie od tyłu i przytulając się do moich pleców wyszeptał mi do ucha:
- Teraz już wiem, dlaczego to ja akurat miałem wyjść z psem.
- Przyłapałeś mnie - powiedziałam śmiejąc się, bo niestety mój plan się nie powiódł. Przytulił mnie mocno do siebie i znów powiedział szeptem:
- Jesteś teraz tylko moja. Przez całe moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Doskonale widział, że ręce miałam zajęte, uwięzione w cieście. I chyba bardzo mu to odpowiadało, bo nie pozwolił mi abym przerwała pracę i je umyła. Obejmując mnie zaczął całować po szyi, dłońmi pieścił i ugniatał moje piersi, które nabierały pełni kształtów. Potem jego dłonie powędrowały wzdłuż mojego ciała i zatrzymały się na moich pośladkach. Zaczął je masować i ocierać się o nie. Przeszkadzała mu moja sukienka, więc z ogromnym namaszczeniem zaczął ją rozpinać. Gdy mnie już rozebrał szybko uporał się z bielizną. Cała ta sytuacja była bardzo podniecająca. Moje ręce nadal były uwięzione w cieście. Czułam się bezsilna, bezbronna i zniewolona wobec jego pieszczot. Nagle odwrócił mnie twarzą do siebie, uklęknął i zaczął całować mnie po nogach. Płynął ustami po nagich udach coraz wyżej i wyżej, aż doszedł do kwiatu rozkoszy. Złapał jedną moją nogę i zarzucił sobie na ramię. Ustami drażnił moje drżące i wilgotne płatki. A potem rozchylił je palcami i językiem zaczął szaleć w mym wnętrzu. Śmiałam się, gdy spojrzałam na swoje ręce oblepione ciastem i na męża pieszczącego moją różę.
- Och, Romek, proszę cię...- wyjęczałam, czując jak coraz bardziej rozpala mnie swoimi pieszczotami. Bawił się moim ciałem, całując każdy zakamarek.
- O co mnie prosisz? - poczułam jego ciepły oddech na wilgotnych wargach mojej muszelki. Pragnęłam go tak bardzo, chciałam już poczuć go w sobie. Moje soki spływały mi po udach, w środku aż parzyło. Miałam ochotę go pogryźć, podrapać, bo nie mogłam tego dłużej wytrzymać.
- Wejdź we mnie - wyszeptałam niskim ochrypłym głosem.
- Błagam zrób to, bo zaraz oszaleję. Podniósł się i znów odwrócił mnie tyłem do siebie. Odpiął pasek od spodni i rozporek. Zsunął je w dół razem z majtkami. A potem jednym zdecydowanym pchnięciem wszedł we mnie wypełniając mój kwiat rozkoszy po same brzegi.
Najpierw posuwał się we mnie delikatnie i powoli. Swoje dłonie położył na moich piersiach. Ugniatał je a palcami drażnił moje twarde sutki. Podniecenie rosło we mnie coraz bardziej. Nagle złapał mnie za biodra i przyspieszył ruchy. Pchał się coraz dalej i coraz mocniej. Było mi cudownie dobrze i przyjemnie. Żar jego członka rozpalał mnie od środka. Rozkosz zbliżała się w szybkim tempie. Przyjemne dreszcze przeszywały mnie całą. Czułam, że dochodzę do szczytu. Mój jęk przerwał krótki okrzyk. Na chwilę zastygłam bez ruchu. Romek pozostał we mnie pozwalając mi przeżyć moje spełnienie. Po chwili jego gorąca sperma zalała moje wnętrze. Gdy ochłonęliśmy, udaliśmy się do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Późnym popołudniem pijąc wspólnie kawę, i jedząc ciasto śmialiśmy się, bo wiedzieliśmy jak wiele ma ono w sobie rozkoszy.

Autor: filona

Grafika: filona

Tekst opowiadania wraz z ilustracją są objęte prawem autorskim. Wolno kopiować, rozpowszechniać na warunkach, które są zamieszczone Tutaj:


12 stycznia, 2018

Świat po burzy

Macie czasem tak, że kilka drobnych kłótni kumuluje się i wybucha jedna wielka awantura? I lecą wtedy wszystkie pretensje i żale o wszystko, i o nic? Taka ostra dyskusja rozpętała się kilka dni temu między mną, a moją partnerką, Żanetą. Zaczęło się od drobiazgu, dosłownie drobnej przytyczki ze strony mojej kobiety. Podziałało to na mnie jak poruszenie czułej struny. Odpowiedziałem jej coś chłodno na odczepnego. No i się zaczęło.
Od słowa do słowa, aż skończyło się na tym, że musiałem wyjść z domu zanim powiedzielibyśmy sobie zbyt dużo. Tak dużo, że potem byśmy tego żałowali. Uśmiecham się, bo musicie wiedzieć, że tak jakoś właśnie utarło się między nami, że to ja opuszczam nasze wspólne lokum, aby każde z nas mogło ochłonąć i pozbierać myśli.
Dodam, że takie awantury, to u nas ogromna rzadkość, ale tak właśnie to się odbywa. Ja robię wypad z domu, a ona nie pyta dokąd idę ani tym bardziej nie protestuje. Poszedłem najpierw do parku. Żeby się najpierw uspokoić, a potem zebrać myśli i dojść o co była cała ta kłótnia. Potem poszedłem do kawiarni na kawę i ciacho. Nie wiem czemu, ale odrobina cukru zawsze działa na mnie kojąco. I jakoś trzeźwiej myślę. Musiałem się nieźle zasiedzieć, bo dostałem od Żanety smsa, w którym był tylko postawiony znak zapytania. To był nasz kod, że ona się martwi tym gdzie się podziewam. Zapłaciłem za odrobinę spożytej przyjemności i odesłałem jej uśmiechniętą buźkę.To znaczyło, że wracam właśnie do domu.
Już od progu dało się wyczuć to napięcie, które zostało po naszej małej wojnie. Moja kobieta weszła tylko do przedpokoju, zlustrowała mnie obojętnym wzrokiem upewniając się, że nic mi nie jest i poszła do siebie. To już był drugi dowód na to, że za kilka chwil będzie rozejm. Ale najpierw rozebrałem się i poszedłem pod prysznic.
To kolejna rzecz, która sprawia, że czuję się bardziej spokojniejszy i rozluźniony. Po kąpieli wciągnąłem na siebie tylko dżinsy i poszedłem do pokoju gościnnego. Żaneta siedziała w fotelu i przerzucała po kanałach w telewizorze. Przeszedłem powoli przed jej obliczem nie patrząc na nią wcale. Wszedłem do sypialni, a po chwili wróciłem. Stanąłem przed nią. Obdarzyła mnie obojętnym spojrzeniem.
- Wiesz - zacząłem - chciałbym cię przeprosić.
- Za co? Miałem wrażenie, że jej chłodny głos drażni moją skórę. Lekko się wzdrygnąłem. Oparłem ręce na biodrach i spojrzałem w okno. Westchnąłem.
- Nie rób tego - warknęła cicho przez zęby.
- Czego? - Spytałem udając, że nie wiem o co chodzi.
- Próbujesz mnie udobruchać swoim półnagim ciałem. Chociaż starała się zachować surowy ton jej kąciki ust drgnęły jakby chciały rozciągnąć się w uśmiechu. Niewątpliwie odgadła moje zamiary.
- No wiesz, jak możesz mnie posądzać o tak zdrożne czyny w tak poważnej sprawie. Uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś marnym kłamcą i uwodzicielem. Opadłem na kolana i przysunąłem się do niej. Spoważniałem.
- Przepraszam - powiedziałem szczerze.
- Miałaś rację w tamtej sprawie. Tutaj poszła analiza całej naszej kłótni. Spojrzeliśmy na nią z każdej możliwej strony, na sprawy, które doprowadziły do tego, że na chwilę nas podzieliły. Padło jeszcze kilka przeprosin.
- Nie lubię się z tobą kłócić - powiedziałem szczerze.
- Ja z tobą też nie.
- Kocham cię - szepnąłem.
- Ja ciebie też. Chwyciła moją twarz w dłonie i pocałowała.
- Słodka pieczęć na pojednanie - mruknąłem. Odwzajemniłem pocałunek. Potem delikatnie się odsunąłem.
- Kolana mi ścierpły - stęknąłem wstając.
- Idę się położyć. Jestem zmęczony. Jej zaskoczona mina była dla mnie bezcenna. Tak naprawdę byłem pełen wigoru. Pragnąłem się kochać z moją kobietą, stać się z nią znów jednością, ale chciałem, żeby to ona przyszła za mną i poprosiła o pieszczoty, pocałunki i seks. Zniknąłem w sypialni. I nie musiałem długo na nią czekać.
- Ty draniu! - Wpadła do sypialni jak burza.
- Jeśli myślisz, że... Urwała stając w drzwiach z rozdziawionymi ustami. Na szafkach stały pozapalane świece. Ja siedziałem na środku łóżka wsparty plecami o poduszkę, którą oparłem o balustradę zdobiącą wezgłowie. Jedną nogę miałem zgiętą w kolanie, a na niej oparłem rękę.
- Tak kochanie? Stała i nie wiedziała co powiedzieć.
- Jesteś draniem, wiesz? - Odezwała się po dłuższej chwili milczenia.
- Wiem. Uśmiechnęła się szelmowsko. Zaczęła się rozbierać.
- Cholernie słodkim draniem.
- Co za akcent - puściłem do niej oczko.
- Najpierw mnie próbujesz uwieść, potem podniecasz, a na koniec uciekasz.
- Określiłbym to inaczej. Stała przede mną w samej bieliźnie. Seksownej jak nie wiem co. Czyżby wiedziała, że tak to się skończy?
- Jak? - Co jak?
 Straciłem na chwilę koncentrację patrząc jak wdrapuje się na pościel niczym kotka.
- Jak byś określił uwodzenie, podniecanie i ucieczkę. Była coraz bliżej. Opuściłem nogę. Usiadła na mnie okrakiem.
- Nazwałbym to drogą do rozkoszy. Pochyliła się nade mną.
- Jakiej rozkoszy?- Mruknęła prosto do ucha.
- Jasny gwint - szepnąłem czując jak przygryza płatek ucha, a potem pieści ustami szyję. Byłem tak samo kupiony jak ona.
- Jasny gwint? - Spytała nie przerywając pieszczoty.
- Tak się teraz nazywa rozkosz? Całowała moja klatkę piersiowa i sutki. Uwielbiałem jej dotyk. Potrafiła być delikatna, a w następnej chwili ostra.
- Auu!!! - Krzyknąłem gdy przygryzła zębami aureolkę.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Kompletnie rozbity z trudem odszukałem w głowie o co pytała.
- Do jakiej rozkoszy?
- Zastanawiałem się przez chwilę. Chwyciłem ją najpierw za podbródek i zmusiłem by zbliżyła się do moich ust. Jedną dłoń wsunąłem w jej krótkie, falujące włosy, a drugą ręką objąłem w talii. Wysunąłem ku niej głowę. Gdy pochyliła się myśląc, że chcę złączyć nasze usta, wtedy gwałtownie przewróciłem ją na plecy i przygniotłem swoim ciałem.
- Hej, to nie jest fair. Oszukujesz ty... Zamknąłem jej kolejny protest pocałunkiem. Rozchyliła usta, a ja wniknąłem językiem w ich głębię.
- Chyba oboje lubimy niezbyt uczciwa grę - powiedziałem przerywając na chwilę.
- Ja gram nieuczciwie? To ty zacząłeś paradować przede mną półnagi i... Znów zamknąłem na chwilę jej usta.
- A kto czołgał się do mnie jak rozochocona kotka? Wiesz jak mnie to podnieca.
- Nie chciałam być gorsza od ciebie.
- I to mruczenie.
- Lubisz gdy obniżam głos. Poczułem ciarki, gdy wyszeptała ostatnie słowa.
- Żenia - wzdrygnąłem się.
- Słodki jest twój ciężar, ale gnieciesz mi piersi. Nie mogę oddychać - wydyszała. Nie odpuszczałem. - Wiesz, że to ja lubię tu dominować.
- A może podzielimy się dzisiaj władzą?
- Jak to widzisz?
- Najpierw ty mnie po rozpieszczasz, a potem ja ciebie. Na koniec oboje razem sięgniemy po najsłodszy owoc.
- Po dłuższym zastanowieniu przychylam się do twojej propozycji.
- Super.
- Ale najpierw musisz poprosić.
- Poprosić? Niby o co?
- Żebym cię po rozpieszczał.
- Proszę.
- Pełnym zdaniem.
- Lubisz się znęcać nade mną co?
- Nie, lubię cię po prostu słuchać. Popatrzyła na mnie z uśmiechem. A w jej oczach jaśniał ten ciepły blask.
- Wiesz co najbardziej lubię? Gdy zakręcasz na palcu kosmyk moich włosów i wąchasz. A potem go całujesz. Uniosłem się lekko by mogła odetchnąć. Zrobiłem to co powiedziała. Uwielbiałem ten niewinny gest. Gdy byliśmy razem w łóżku. Gdy się budziłem obok niej, gdy ją przytulałem, a nawet gdy oglądaliśmy razem telewizję. Były takie miękkie, układające się w cudowną, głęboką falę.
- I lubię gdy mnie całujesz. Najpierw po całej twarzy, jakbyś badał ustami każdy jej zarys. A potem wnikasz językiem między nasze złączone wargi w długim i namiętnym pocałunku.
Musiałem przyznać, że to brzmiało lepiej niż słowo proszę. Poszedłem w ślady jej opisu. Była taka słodka. Oddana. I moja. - Co teraz?
- Mruknąłem odrywając się od jej ust.
- Uwolnij moje piersi z koronek. Poczuj jak delikatna, miękka, a jednocześnie przyjemnie napięta jest ich skóra. Jaka jest ciepła, rozgrzana materiałem bielizny. Całuj ją, ssij, pieść językiem. Miałem wrażenie, jakby prowadziła mnie za rękę. Chociaż spędziliśmy ze sobą tyle cudownych, seksownych chwil czułem się tak, jakbym robił to pierwszy raz i odkrywał wszystko na nowo. I przyjemnie było usłyszeć jak jęczy, mruczy i wzdycha z rokoszy. Cudownie było czuć, jak jej ciało wije się pode mną i drży. Tak się zapomniałem w pieszczotach, iż nawet nie wiem kiedy doszedłem do momentu, że całowałem już koronki majtek.
Zsunąłem z bioder ostatnią część bielizny. Rozkoszowałem się widokiem delikatnego paseczka włosków biegnącego przez wzgórek w stronę miękkich warg. Pocałowałem je. Czułem zapach wilgotnej cipki. Wtedy odepchnęła mnie. Przewróciła na plecy i zdjęła spodnie.
- Usiądź wygodnie - mruknęła. Usiadłem w tej samej pozycji gdy wpadła do sypialni. Znów ruchami podobnymi do kotki zbliżyła się do mnie. Najpierw pochyliła nad sterczącym członkiem. Ustami objęła główkę.
- Jasny gwint - mruknąłem z zadowoleniem. Językiem drażniła końcówkę. Przesunęła po całej długości w górę i w dół. Potem cały zniknął w jej buzi. Byłem w siódmym niebie.
- Żan.
- Tak?
- Spytała z na wpół pełnymi ustami.
- Jesteś cudowna.
- Wiem i dlatego tu jestem. Jeszcze przez chwilę pieściła moją męskość. Potem usiadła na mnie okrakiem i pozwoliła bym zanurzył się przyrodzeniem w jej wilgotnej i gorącej cipce.
- Żyć nie umierać - jęknąłem.
Chwyciłem w dłonie jej piersi i zacząłem całować. A ona delikatnie unosiła się w górę i w dół. Czułem jak koniec członka ociera się o najgłębszy punkt kobiecości.
- Uwielbiam cię dosiadać - jęknęła.
Zanurzyła ręce we włosach. I falowała. W górę i w dół. A ja chłonąłem jej wilgoć, pieściłem dłońmi ciało, które tak wspaniale kołysało się, tańczyło w rytm rosnącego podniecenia. Nagle złapała mnie za ramiona. Wpiła palce w skórę i przyspieszyła. Była jak jeździec na rozpędzonym koniu, który gna do przodu bez opamiętania by osiągnąć cel, szczyt, metę. Zawołała mnie po imieniu. Raz, drugi, trzeci. Wiła się w spazmach orgazmu, a ja póki mogłem trzymałem ją mocno za biodra.
Czułem jak wnętrze jej cipki zaciska się na moim przyrodzeniu. Traciłem przytomność umysłu. W ostatnich ułamkach sekund jej orgazmu dotarłem na metę, tuż za nią.

Autor: damakarro

Grafika: Telimena


Tekst opowiadania wraz z ilustracją są objęte prawem autorskim. Wolno kopiować, rozpowszechniać na warunkach, które są zamieszczoneTutaj:


08 stycznia, 2018

Czekam na Ciebie

Duch - CC BY-NC-SA 3.0
filona

Stojąc przy oknie spoglądam w niebo
blask księżyca rozświetla moje okno
jego wścibski wzrok rozbiera mnie całą
teraz jestem już zupełnie naga

noc ciemna otuliła mnie swym płaszczem
a miliony gwiazd na niebie patrzą na mnie
a ja? a ja wciąż czekam na ciebie

Ciało moje woła…przyjdź do mnie
przyjdź do mnie…proszę
utul w ramiona i obejmij mnie czule
bez żadnych zbędnych słów

pocałunkami pieść moje ciało
pocałunkami rozpal zmysły moje
jestem spragniona twych pieszczot
niczym ryba szukająca wody

spraw niechaj wszystko we mnie krzyczy
spraw by moje ciało opanowało
dziwne nie kontrolowane drżenie
spraw bym z krzykiem mogła
spaść w przepaść
ku miłosnemu zatraceniu…

Duch

Wiem że czekasz na mnie
idąc do ciebie zagłębiam się w noc
powietrze pachnie obietnicą
przyśpieszam trawiony gorączką pożądania

Tak bardzo chcę cię wziąć w ramiona
obsypać gradem pocałunków twoje ciało
jestem zazdrosny o księżyc
kochanka co cię okrywa płaszczem z gwiazd utkanym
znowu przyśpieszam

Moje ciało płonie nieznośnym płomieniem
całym sobą pragnę dotyku twego
okrutny czas drwi z mojego cierpienia
myśli plączą się w głowie
biegnę przez noc

Za moment głodne usta dotkną ust twoich
stoisz naga w oknie czy może wzrok mnie mami
uśmiechasz się filuternie

Wiesz że zrobię dla ciebie wszystko
otwieram drzwi ty wyciągasz dłoń w moją stronę
bezsilny padam na kolana
podnieca cię moja słabość
moja Wenus pragnie spełnienia
znowu zatracimy się w tańcu ciał i zmysłów…

Autor: filona, Duch. 
Grafika: Duch.